Z kilkudziesięciu tysięcy książek i manuskryptów w Zamku Książ pozostało jedynie... pięć. Co się stało z całym księgozbiorem dawnej Biblioteki Majorackiej? Odpowiedzi szukała dr Sylwia Bielawska na specjalnym spotkaniu z okazji ponownego otwarcia Budynku Bramnego Zamku Książ.
Każdy turysta na drodze do Książa przechodzi przez Budynek Bramny, ale dotychczas zazwyczaj nie zatrzymywał się w nim na dłużej. Ten imponujący obiekt, który wita wszystkich gości, ma za sobą bardzo burzliwą historię, którą przybliżyła nam dr Sylwia Bielawska. Budynek powstał w 1719 roku, ale bardzo ważną funkcję zyskał później za sprawą jednego z właścicieli.
- Biblioteka Książańska nie miała początku w tym budynku, tylko w samym zamku. Zaczął ją tworzyć w XVIII wieku Konrad Ernst Maximilian Hochberg. Był to bardzo ciekawy człowiek. Dziś powiedzielibyśmy o nim, że bardzo wierzył w naukę, uwielbiał czytać, dociekać rzeczy naukowych i paranaukowych. On jako pierwszy zaczął gromadzić unikatowe dzieła w zamkowej bibliotece. Dzięki swojemu "zbieractwu" stworzył gabinet osobliwości i kolekcjonował nie tylko książki i rękopisy, ale także globusy, przyrządy fizyczne. Dopiero w 1897 roku biblioteka nie mieściła się już w komnatach książańskich i zapadła decyzja, że zostanie przeniesiona do budynku bramnego - mówi dr Sylwia Bielawska.
Jak podają źródła, bibliotekę urządzono w stylu przypominającym Bibliotekę Klasztorną Cystersów w Broumowie, a w 1909 roku jej zbiory liczyły aż 45 000 pozycji, co plasowało ją na 2. miejscu na całym Śląsku. Prawdopodobnie pod koniec II wojny światowej mogło się w niej znajdować nawet 65 000 pozycji w tym 1278 bezcennych manuskryptów, ale wiązało się to z przeniesieniem tu zasobów Biblioteki Pruskiej w Berlinie.
- Niemcy podjęli decyzję, że zbiory tzw. Berlinki, zawierającej najważniejsze dzieła historii i literatury trzeba zabezpieczyć przed bombardowaniami Berlina. Kilka bardzo zaufanych osób otrzymało zadanie, by objechać różne miejsca Dolnego Śląska i znaleźć lokalizacje, w których można ukryć zbiory Berlinki. Jednym z takich miejsc miał być Zamek Książ i tutaj pod osłoną nocy przyjechało 500 skrzyń, w których ukryto 19 000 rękopisów. Były tam m.in. spuścizny Mozarta, Beethovena, Bacha, Schumanna czy Barholdiego. Zabezpieczanie dzieł trwało w latach 1942-1943 - mówi dr Sylwia Bielawska.
Niestety tuż po zakończeniu II wojny światowej nie zadbano o należyte zabezpieczenie Budynku Bramnego, co sprawiło, że był on plądrowany, zarówno przez okoliczną ludność, jak i przez żołnierzy radzieckich, którzy mieli go pilnować.
- Roman Aftanazy, który został tu skierowany przez Rektora Uniwersytetu we Wrocławiu, aby sprawdzić sytuację na miejscu i 29.08.1946 roku napisał, że część biblioteki jest spalona a pozostała część szabrowana. Prosiło podjęcie działań, by jak najszybciej ocalałe zbiory zabezpieczyć, ale wszyscy mieli tu zupełnie inne problemy. Pamiętajmy, że to czas, kiedy do Wałbrzycha przyjeżdżają transporty ludzi ze wschodu i całe życie społeczne organizuje się tu na nowo. Biblioteka została odłożona jako problem, który trzeba załatwić, ale w trzeciej, czwartej kolejności - twierdzi dr Bielawska.
Z relacji niektórych świadków wynika, że radzieccy żołnierze palili książki, by zrobić z nich ognisko. Ostatecznie zbiory, które udało się odratować, trafiły głównie do Biblioteki Narodowej, ale była to zaledwie garstka tego, co dawniej liczyła książańska biblioteka. Krąży jednak historia, że najcenniejsze zbiory choć zaginęły, mogły nie zostać zniszczone.
- Ostatni ksiażański bibliotekarz miał świadomość tego, że Rosjanie nie będą dobrze traktować tej biblioteki. Wiedział, za jakie zbiory odpowiada, więc spakował kilkanaście skrzyń, które przeniósł nocą do swojego domu w pobliskiej oficynie. Schował je w piwnicy i był umówiony z ówczesnym starostą wałbrzyskim, że na drugi dzień przyjadą ludzie ze starostwa i te skrzynie zabiorą. Niestety nic z tego nie wyszło, bo nocą do mieszkania weszli Rosjanie i wygonili go, nie pozwalając zabrać nawet rzeczy osobistych. Po dwóch dniach, kiedy weszli tam polscy urzędnicy, okazało się, że jego mieszkanie zostało całkowicie wyczyszczone i po skrzyniach nie zostało ani śladu. Naukowcy przypuszczają, że właśnie w tych skrzyniach były najcenniejsze dzieła. To jest największa zagadka, co się stało z tymi skrzyniami - podsumowuje dr Bielawska.
Spośród 45 tysięcy książek, które przed wojną znajdowały się w Zamku Książ, do dziś wróciło tu zaledwie... pięć. Można je rozpoznać po specjalnym stemplu, który przybijali dawni zamkowi bibliotekarze. Dwie z nich zakupiły przypadkowo dwie turystki w antykwariacie w Petersburgu i przekazały do zamku. Badacze twierdzą, że za jakiś czas więcej takich książek może pojawiać się na rynku u antykwariuszy, gdy zaczną się ich pozbywać nieświadomi, przypadkowi właściciele i wówczas może pojawić się okazja, by kolejną część zbiorów uzupełnić. Niestety odbudowanie całego zbioru już nigdy nie będzie możliwe.
W niedzielę o godzinie 16:00 zaplanowano wykład Mateusza Mykytyszyna o historii Budynku Bramnego od czasów jego powstania do współczesności. Cały wykład dr Sylwii Bielawskiej możecie obejrzeć poniżej:
plr
foto: P.Tokarski
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze